piątek, 14 stycznia 2011

surprise, surprise!

wciąż tu jeszcze jestem!

;)

Od kuchni ewoluuje w czasie i w ukryciu. Teraz mam jakby więcej tego pierwszego, choć nie na gotowanie. Z gotowaniem będę się przepraszała zaczynając od zmiksowanych papek warzywnych, gotowanego żółtka podanego w połowie, tartego jabłuszka. Tak, tak. Głównym i nadrzędnym konsumentem moich potraw, o ile w ogóle można te wytwory tak nazywać, jest obecnie moja mała K.

Obecnie znacznie bardziej od blogów o kulinariach, interesują mnie blogi poświęcone latoroślom. Codziennym zmaganiom matek, tych dopiero wprawiających się.

Dzisiejszy news o procederze mechanicznego oddzielania mięsa od kości uprawianym przez Gerbera utwierdził mnie w przekonaniu, że najlepszym wyborem zdrowotnym jest obiad domowy. Nie ma jak u mamy!


Brak komentarzy: